wtorek, 16 marca 2010
bang bang...
Czy warto nagrywać utwory, które nagrywano już wielokrotnie i na dodatek zrobiono to w absolutnie totalny sposób? Warto. Ta zasada absolutnie sprawdza się w przypadku Ani Dąbrowskiej. "Bang Bang" w jej wykonaniu jest właściwie dość blisko oryginału śpiewanego przez Nancy Sinatrę. Jednak inna aranżacja i głos Ani Dąbrowskiej są niewątpliwym atutem. Warto posłuchać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A jaki to jest "totalny" sposób? :D
OdpowiedzUsuńSłówko totalny swego czasu było bardzo trendy. ;)))
OdpowiedzUsuńTotalny sposób wykonania jakiegoś utworu to aranżacja, która powala nas na kolana. Chyba zgodzimy się, że wykonanie "Bang, bang" śpiewane przez Nancy Sinatry brzmi niesamowicie. Jak już wspomniałem Ania Dąbrowska ze swoim "Bang, bang" jest gdzieś blisko oryginału jednak brzmi już inaczej ale i tak ciągle w sposób, który zasługuje na uwagę.
Inny przykład, który na pewno do ciebie przemówi - U2 - Where The Streets Have No Name. Mam szczęście być posiadaczem koncertów Live in Mexico City i Live in Slane Castle.
Podczas koncertu w Mexico City jest takie fajne przejście z jednego utworu ("Please") w drugi ("Where The Street Have No Name"). Myślałem, że bardziej genialnie tego zaśpiewać nie można dopóki nie usłyszałem (zresztą dzięki tobie) Live in Slane Castle, który zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie chociaż zmienił się pierwszy utwór (zamiast "Please" Bono zaśpiewał "All I Want Is You). Mówiąc potocznie to było - totalnie odjechane ;)
Ha! Więc tam pewnie miało być napisane: "w sposób rzucający na kolana", tylko klawiatura zrobiła Ci psikusa. ;p
OdpowiedzUsuńNo wiem, że się czepiam, ale coraz częściej słowa, które bywają trendy, całkowicie tracą na znaczeniu. :/
Przyznam się, że lubię słówko - totalny, bo jest to słowo o dokładnie takim zabarwieniu i takich emocjach, których chcę użyć. Oczywiście nie sposób się z tobą nie zgodzić. Wszystko można ująć inaczej.
OdpowiedzUsuń