Rzadko chodzę na spacery. Najczęściej zdarza mi się to wtedy gdy odwiedzają mnie znajomi uciekający z miasta. Co roku jest to samo zdziwienie pt.: jak to możliwe, że prawie wcale nie bywam w lesie chociaż jest on tylko "parę kroków" od miejsca gdzie mieszkam. Jakoś tak mam, że wolę chodzić większym stadem na piesze wycieczki. Czasem jednak idę sam. Po tym jak wycięli mój ulubiony zagajnik musiałem poszukać jakiegoś innego ładnego miejsca. Chyba znalazłem.
W takie miejsce, jak na 9 zdjęciu, chętnie bym uciekła...
OdpowiedzUsuńMaskuś, masz rację... Pięknie, kiedyś pojedziemy do Oceanosa i nas tam zabierze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi prędko tego miejsca nie zepsują.
OdpowiedzUsuńUrokliwe miejsce:) takie, gdzie jest się samemu z przyrodą i gdzie czas ma chyba inny wymiar;) Podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńPrawda. Przyznam się szczerze, że zawsze zazdrościłem moim znajomym z miasta. Mają dostęp do wszelkich rozrywek ale rozgwieżdżonego nieba, ładnych widoków, ciszy i spokoju raczej nie uświadczą.
OdpowiedzUsuńMieszkam w centrum dużego miasta. I naprawdę marzę, by przenieść się w spokojniejsze miejsce, chociaż takie, gdzie będę mieć dostęp do cywilizacji;) Bo mimo marzeń o spokoju, jestem typowym dzieckiem cywilizacji, nie umiem się bez niej obejść;)
OdpowiedzUsuńTo myślimy podobnie. Chciałbym mieszkać na tyle blisko miasta by mieć dostęp do wszystkiego co oferuje cywilizacja i na tyle daleko by mieć ciszę i spokój. :)
OdpowiedzUsuń